Margire - jak zwykle - sprawiła nam niespodziankę. Kiedy wczoraj rano (mocno spóźniony, było już około ósmej - Najlepsza z Żon wciąż nie czuje się kwitnąco, a prawdę pisząc, właśnie poczuła się znacznie gorzej...) wyszedłem karmić stado, z niejakim zdziwieniem, pomieszanym z ulgą i radością odkryłem, że stado... powiększyło się właśnie o nowego członka! Dosłownie - niestety - ale cóż: najwyraźniej ulubienica Najlepszej z Żon dba o to, aby Weronice nie zabrakło wierzchowców, gdy już trochę podrośnie:
Niespodziankę nam Margire sprawiła, bośmy się nie spodziewali, że pozwoliła Julianowi zrobić swoje już w pierwszej rui - a nie mogło być inaczej, skoro mamy naszego Rudego Rydza już teraz, a nie dopiero pod koniec czerwca/na początku lipca, jakeśmy się spodziewali...
Ten zwierzęcy magnetyzm Juliana..!
Rudy Rydz (ksywka tymczasowa - wiadomo, że nie tak będzie się nazywał i wiadomo nawet, że nie będzie, koniec końców, po prostu rudy - choć miał rudego dziadka - ale jakiej on będzie maści, tego nie podejmę się w tej chwili przepowiedzieć...) urodził się, dokładnie tak samo jak jego starszy brat z zeszłego roku, w czasie burzy. Bardzo burzliwej, głośnej i mokrej.
Rudy Rydz jest rekordzistą wśród całego naszego dotychczasowego przychówku. Po raz pierwszy wyszedł poza ogrodzenie kilka godzin po tym, jak go znalazłem. A mamuśka za nim, rzecz jasna!
W związku z czym całe stado zostało przymusowo przeflancowane na Wielki Padok - w nadziei, że pastucha elektrycznego tak łatwo nie pokona.
Oczywiście - pastuch, jak się okazało, wcale nie działał. A nie jest tak łatwo kupić tego rodzaju urządzenie ot tak - żeby było. Nie w naszej okolicy w każdym razie. Czasu miałem tym mniej, że musieliśmy jechać do lekarza. Na szczęście - zepsuty był tylko zasilacz. Podłączyłem zasilacz od telewizora - i działa na razie.
Mając już pewne porównanie stwierdzam, że narodziny zdrowego i silnego źrebięcia to czysta, niczym nie zmącona radość. Podczas gdy narodziny zdrowej i silnej córki, to jednakowoż mieszanka dużo bardziej skomplikowanych uczuć. Nie to, żebym żałował, o nie! Po prostu - jest to o wiele bardziej skomplikowane. W dodatku do radości - a nie zamiast niej...